

Recenzja książki Jodi Picoult ,,Deszczowa noc”
Książka wciąga wartko toczącą się akcją już od pierwszej strony, z której dowiadujemy się o wyprzedaży rzeczy Cama (mąż Allie). Wraz z przeczytanymi stronami coraz więcej się dzieje. Do cichego miasteczka wraz z zamordowaną żoną Maggie, ulokowaną na przednim siedzeniu auta, przyjeżdża kuzyn Cama, Jamie. Akcja tej książki przypomina śnieżną kulę, toczącą się po stromym stoku. Nabiera tempa i rozmiarów. Szybko okazuje się, że Jamie owszem zabił żonę, ale tylko po to, aby ulżyć jej cierpieniom. Zostajemy postawieni przed pierwszym dylematem moralnym do rozstrzygnięcia. Przed kwestią eutanazji. Jakby tego było mało, w miasteczku pojawia się jeszcze pewna florystyka, o ,,fiołkowych” oczach, która zatrudnia się w kwiaciarni Allie. Pomiędzy nią, a mężem jej pracodawczyni, nawiązuje się romans. Widzimy ufną, oddaną żonę i zagęszczającą się pajęczynę kłamstw. Obserwujemy rozdarcie pary kochanków (Cama,Mi), zanurzających się w oceanie namiętności, ale nie bez wyrzutów sumienia. Niewątpliwym atutem tej książki są dobre, żywe dialogi i plastyczne opisy postaci. Sprawiają, że czyta się ją jednym tchem, aż po niejednoznaczny koniec, który pozostawia sporo miejsca naszej wyobraźni na snucie przypuszczeń, o tym jak potoczą się dalsze losy bohaterów. I jednego tylko nie rozumiem, skąd tytuł „Deszczowa noc”. Ani z akcji, ani z oryginału tytułu on nie wynika.
Beata Kozłowska
Autorka „Na krawędzi marzeń”